wtorek, 24 lutego 2015

.5.

Zamarł. Przypomniał sobie, jak zawsze kuliła się gdy krzyczał. Jak osunęła się po ziemi przerażona. Już wczoraj dała mu do zrozumienia, że ktoś ją skrzywdził, ale nie domyślił się, że aż na taką skale, że to jej własny ojciec. Człowiek, który powinien ją kochać. A teraz on... Pogłaskał jedną z blizn i wyszedł. Stał przez chwilę przed drzwiami niepewny, co zrobić. Usłyszał głośny płacz i poczuł, jak jego własne serce rozpada się na kawałki. Możliwe, że zaprzepaścił szansę na szczęście ze strachu. Wiedział, że nie może wejść z powrotem, że go nie wysłucha, ani nie uwierzy. Odszedł.






DWA LATA PÓŹNIEJ




Weronika stała z wózeczkiem przed wejściem do restauracji. Spojrzała na swoją śpiącą córeczkę, powinna poznać ojca. Przecież nie był złym człowiekiem, po prostu jej nie chciał, nie powinna karać Amelii za swoje niespełnione nadzieje. Przełknęła ślinę i weszła.
Przy barze stała Jolka, po paru sekundach rozpoznała ją.
  • Wera! Jak ty się zmieniłaś! - krzyknęła. - Brakowało nam tu ciebie.
  • Cześć, Jolka. Co tam słychać? - próbowała udawać niewzruszoną, wyluzowaną.
  • A nic, stara bieda. - zaśmiała się. - Ale proszę, proszę. U ciebie widzę wielkie zmiany. Dziecko sobie zrobiłaś?
  • Jak widać. - uśmiechnęła się z przymusem. - Jest Daniel?
  • Jest. Zaraz go zawołam.
I zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Weronika czuła, jak pocą się jej ręce. Odstawiła na bok wózeczek i wzięła Amelię na ręce. Mała miała służyć za bufor między nimi. Powstrzymać ją, żeby nie rzuciła się przed nim na kolana. Po dwóch latach dalej jej serce szybciej zaczynało bić na samą myśl o nim.
Obserwował ją przez chwilę. Jej sylwetka nabrała kształtów. Skutek widział na jej rękach. Czarne włoski pokrywał główkę, a ciemnobrązowe oczka spoglądały na niego zaciekawione. Poczuł się, jakby dostał obuchem w łeb.
  • Przejdźmy do gabinetu. - wyjąkał, a Weronika drgnęła.
Odwróciła się do niego i skinęła. Zauważył cierpienie w jej oczach, gdy ich spojrzenia się spotkały.
Szukał jej jeszcze przez parę miesięcy, od jej sąsiadów dowiedział się, że wyjechała tydzień po ich ostatnim spotkaniu. Sprzedała mieszkanie i rozpłynęła się w powietrzu. Nie było dnia żeby o niej nie pomyślał chociaż przez chwilę. Po miesiącu wiedział już, że popełnił największy błąd w życiu. Mógł zawrócić wtedy do jej mieszkania. Przeprosić i błagać, by go przyjęła. Bał się, że już jest za późno. Uwiódł ją i obraził. Skradł niewinność i podle się z nią obszedł.
  • Gdzie byłaś? - zapytał od razu, gdy weszli do gabinetu.
  • Tydzień po naszym ostatnim spotkaniu... - odwróciła od niego wzrok, czerwieniąc się. - Postanowiłam wyjechać do dalekiej ciotki na urlop. Po paru miesiącach zauważyłam, że... Że jestem w ciąży... Byłam zagubiona, postanowiłam, że zostanę do rozwiązania... Później... Miałam ciężki poród, przez jakiś czas byłam osłabiona i... bałam się wrócić.
  • Ona jest moja? - zapytał, czując, jak narasta w nim wściekłość.
  • Jak śmiesz?! Myślisz, że skoro nie udało mi się z mężczyzną, któremu pierwszemu się oddałam to zaczęłam skakać z kwiatka na kwiatek?!
Rozpoczynająca się kłótnie przerwała Amelia, która zaczęła delikatnie szarpać swoją mamę za włosy domagając się uwagi. Gdy Weronika syknęła cicho, mała roześmiała się na całe gardełko, zwracając na siebie uwagę Daniela. Wiedział, że jest jego od momentu, gdy tylko na nią spojrzał. Była jego małą kopią. Czuł jednocześnie radość, strach i wściekłość. Był wściekły na Weronikę, że pozbawiła go roku życia swojej córeczki.
  • Masz dwa wyjścia. - wycedził przez zęby. - Albo wprowadzasz się z małą do mnie, albo spotykamy się w sądzie. Wybieraj.
Strach chwycił ją za gardło. Wiedziała, że w sądzie nie wygra. Daniel miał fundusze, mógł wynająć najlepszego prawnika w mieście. Musiała się zgodzić na jego pierwszą propozycje. Ale... Jak miała to zrobić? Jak mogła mieszkać razem z nim, obserwując i wiedząc, że on nigdy nie będzie jej... Że nawet jeśli on dla Amelki chciał spróbować, to ona nigdy nie będzie wstanie mu zaufać. Raz już odrzucił jej miłość, cierpiała tak bardzo, że nie potrafiła cieszyć się z nowego życia, które wyczuwała w sobie.
Widział emocje grające na jej zmęczonej twarzy. Strach, ból, a w końcu zrezygnowanie. Nie dał jej wyboru. Wiedział, że zgodzi się na przeprowadzkę. Mimo złości, jaką do niej czuł, chciał ją mieć przy sobie. Pragnął się przekonać, czy mają jeszcze szansę.
  • Nigdy ci tego nie wybaczę. - wyszeptała, a on nie do końca był przekonany, o które świństwo jej chodzi.
  • Wybaczysz. - powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem. - A teraz, czy możesz mi przedstawić moją córkę?
  • Amelio. - zwróciła się do córeczki. - To jest twój tatuś, Daniel. Pamiętasz, kochanie? Opowiadałam ci.
Amelia w odpowiedzi uśmiechnęła się słodko i wyciągnęła pulchne rączki w stronę Daniela. Patrzył na nią, jak zaczarowany. Odebrał ją z rąk Weroniki i widać było, jak mała w momencie zawojowała sercem tatusia. Miłość od pierwszego wejrzenia. Wera próbowała stłumić łzy wzruszenia. Jej nikt tak nie kochał. Nigdy. Jej własny ojciec nie miał w oczach tyle uczucia, takiej czci. Obwiniał ją za postępek matki, która uciekła z kochankiem, gdy Weronika miała trzy lata. Rozpił się i bił ją, wyzywał, znęcał się psychicznie. Samotna łza spłynęła jej po policzku. Miała nadzieję, że Daniel nie zauważył, ale niestety, znów go nie doceniła.
Daniel zostawił w restauracji swojego zastępce, a sami pojechali do hotelu, w którym zatrzymała się Weronika z córką, po ich rzeczy.
  • Twoje mieszkanko sprzedałaś? - zapytał, gdy wynosili rzeczy z pokoju.
  • Tak. Nie chciałam już tam mieszkać.
  • Powiedz mi... - przystanął i spojrzał jej głęboko w oczy. - Dlaczego wróciłaś?
  • Moja ciocia, ta u której byłam, zmarła miesiąc temu. Uzmysłowiłam sobie, że jestem sama na tym świecie, a Amelka ma tylko mnie. Chciałam, żeby cię poznała, jeśli coś by mi się stało... Wiem, że się nią zaopiekujesz...
  • Gdyby nie umarła, to byś tu nie przyjechała?
  • Przyjechałabym... Chciałam zadzwonić do ciebie milion razy, ale co miałam ci powiedzieć? Cześć Daniel. Pamiętasz, jak miałeś wielką chętkę i rzuciłeś się na pierwszą lepszą? No, w każdym razie, zapomniałeś się zabezpieczyć i masz córkę, wszystkiego najlepszego.
Nic nie odpowiedział. Miała racje. Nie tylko ona była winna w tej sytuacji. Gdyby inaczej się z nią obszedł, wiedziałaby, że może na niego liczyć.

Obserwatorzy