poniedziałek, 29 grudnia 2014

.3.

Weronika była przerażona. Obściskiwała się z własnym szefem przed swoim blokiem na masce samochodu! Rozejrzała się nerwowo, nikogo w zasięgu wzroku, było ciemno, a jej sąsiadami w większości to byli staruszkowie. Boże, prawie mu się tu oddała! Dotknęła ręką swoich ust, były nabrzmiałe i obolałe. Nigdy czegoś takiego nie przeżyła, co tu dużo ukrywać, była jeszcze dziewicą, całowała się z chłopakami, ale nigdy nie aż tak. Tamto to były niewinne całuski, ale tu, pożądanie było namacalne. Jak zwierzęta rzucające się na kawałek mięsa.
  • Próbujesz zapracować na podwyżkę? - zapytał, gdy oddech mu się uspokoił. - No, no. Dobra z ciebie kocica, ale może zaprosisz mnie do środka? Czy wolisz tutaj?
Weronika poczuła się jakby ktoś ją kopnął w brzuch. Zepsuł to. Zepsuł jej najpiękniejsze wspomnienie. Przed sekundą czuła się piękna i pożądana, a teraz miała wrażenie, że jest zwykłą ladacznicą. Oczy zaszły jej łzami.
  • Ja... To ty mnie pocałowałeś. - wyszeptała.
  • Owszem, ale ty się na mnie rzuciłaś, jak wygłodniała lwica. - zaśmiał się pogardliwie.
  • Jesteś podły... - łzy spłynęły po policzkach,. - Jesteś draniem.
  • Wera...
Ton jego głosu się zmienił. Wyciągnął rękę, jakby chciał ją złapać, ale ona tylko potrząsnęła głową i uciekła. Patrzył, jak wbiegła do klatki, po chwili na pierwszym piętrze zapaliło się światło. Jakaś drobna sylwetka usiadła przy oknie i ukryła twarz w dłoniach. Zacisnął pięść i uderzył w drzewo, które stało obok. Był idiotą, przed chwilą miał w ramionach najsłodszy ciężar. Całował najwspanialsze usta. Wdychał cudowny zapach i ze strachu, żeby ona nie odkryła jaką ma nad nim władzę palnął najgorsze świństwo, jakie w tamtej chwili mu przyszło do głowy. Wsiadł do samochodu, chwilę jeszcze powyzywał na siebie w myślach i rzucając ostatnie spojrzenie w jej okno odjechał.
Obudziła się wcześnie rano, pomimo wczorajszego zmęczenia nie mogła zasnąć. Pół nocy odtwarzała chwilę z Danielem. Miał racje, zachowała się jak dziwka. On ją tylko pocałował, a ona dociskała go do siebie, szarpała, jęczała. O boże... Ukryła twarz w poduszce i znowu zalała się łzami. Chciała nie iść do pracy, zaszyć się w swoim małym mieszkanku i nigdy nie wychodzić. Niestety, musiała pracować. Zebrała się w końcu z łóżka, wykonała poranną toaletę. W lustrze zauważyła otarcia na szyi od jego zarostu, przeszedł ją dreszcz i od razu poczuła do siebie obrzydzenie. Wygłodniała lwica... Potrząsnęła głową i zaczęła się ubierać.
Był koniec września. Pogoda całkowicie odpowiadała jej emocjom. Padało, było zimno i nieprzyjemnie. Wychodząc z klatki od razu go zauważyła. Przystanęła niepewna co zrobić, ale gdy tylko on wysiadł z auta ruszyła w stronę przystanku autobusowego. Szła szybkim krokiem, prawie biegła, ale on był uparty i szybko ją złapał. Odwrócił ją w swoją stronę i przyglądał się. Starała się nie myśleć co on widzi. Podkrążone i czerwone oczy. Na pierwszy rzut oka widać, że mało spała, a większość nocy przepłakała. Jego wzrok powędrował na szyje i Weronika od razu poczerwieniała. To jest dowód, że on też się na nią rzucił. Dotknął delikatnie otarcia. Spojrzał jej w oczy. Parę razy otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale za każdym razem je zamykał. W końcu przyciągnął ją do siebie i zamknął w mocnym uścisku. Oparł brodę o jej głowę i tak stali przez jakiś czas. Nie zwracał uwagi na deszcz, a ona stała niepewna, co zrobić. Było jej dobrze w jego ramionach, mogłaby tak stać nawet i tydzień, ale przypomniała sobie, jak ją wczoraj potraktował.
  • Puść mnie. - odezwała się po pewnym czasie.
  • Przepraszam cię, aniołku.
Roztopiła się od dźwięku jego głosu i od pieszczotliwego słówka.
  • Jesteś taka młodziutka. Niedoświadczona, a ja... stary dupek... Przepraszam cię... - pochylił się i pocałował ją w czoło. Znów poczuła łzy pod powiekami, wzruszenie chwyciło ją za gardło. Nikt nigdy nie był dla niej taki czuły. Miała wrażenie, że tego nie zniesie.
  • Puść mnie, proszę. - wyszeptała przez zdławione gardło.
  • Weroniko, naprawdę głupio się zachowałem, wybaczysz mi? - zapytał, wypuszczając ją z uścisku.
  • Tak...
  • Nie mogę patrzeć na twoje łzy... - mruknął i otarł łzy z policzków. - Chodź, zawiozę cię.
  • Skąd pan wiedział o której wychodzę? - zapytała, gdy wsiedli do samochodu.
  • Sprawdziłem rozkłady autobusów. - odpowiedział. - Mów mi Daniel. W naszej sytuacji głupio, żebyś zwracała się do mnie per pan.
Zaśmiał się próbując rozładować sytuację.
  • Chciałabym, żeby wczorajsza sytuacja więcej się nie powtórzyła. - powiedziała odwracając od niego wzrok. - Dlatego muszę się zdystansować.
  • To się więcej nie powtórzy, Weroniko. - powiedział tak zmysłowym szeptem, że aż krew w niej zawrzała.
  • Nie odzywaj się tak do mnie. - warknęła.
  • Ale jak, kochanie? - zamruczał.
  • Daniel! - krzyknęła. - Obiecałeś!
  • Właśnie o to mi chodziło, aniołku. - zaśmiał się zadowolony, a ona z nerwów aż zgrzytnęła zębami.
Jechali w całkowitej ciszy, on rozbawiony, ona wściekła. Co chwilę na nią spoglądał i coraz szerzej się uśmiechał. Jej obrażona minka i wydęte usteczka bardzo go śmieszyły. Nawet wściekła wyglądała cudownie. Już postanowił, będzie ją miał całą. Przez jedną noc, może dwie, będzie tylko jego. Zauważył, że bardziej kierowała się instynktem niż doświadczeniem. On ją nauczy. Musi opracować plan i przemyśleć go dokładnie. Poczuł, że jego spodnie zrobiły się ciaśniejsze niż zazwyczaj i z trudem przełknął ślinę. Jeszcze trochę.
W restauracji zjawili się pierwsi i dużo przed czasem. Gdyby jechała autobusem, byłaby dopiero w połowie drogi. Złość już jej przeszła. Nie mogła się na niego długo gniewać. Gdy tylko na niego spoglądała i widziała jego pełen zadowolenia z siebie uśmiech, miękły jej kolana. Jak to możliwe, że zakochała się w tym człowieku? Nie znała jego przeszłości. Jedyne co o nim wiedziała, to to, że jest kobieciarzem, został zraniony, jest gburem i nie liczy się z innymi. Gdzie tu powody do miłości? Jedynie to, że ktoś go skrzywdził, ale nawet nie znała szczegółów, dowiedziała się tego od Jolki, jednej z kelnerek. Był z jakąś kobietą dość długi czas, a ona go podobno zdradziła. Tylko tyle. Gdy byli już w szatni zebrała się na odwagę i zapytała.
  • Opowiesz mi o... o tej kobiecie? O Ani, tak? - zauważyła, jak uśmiech zszedł mu z twarzy i od razu pożałowała tego pytania.
  • A co ci daje prawo zadawać takie pytania?! Myślisz, że jesteśmy razem?! Zaczynasz planować ślub po jednym buziaczku?! Przykro mi mała, ale najpierw musisz ściągnąć swoje ubranko, zobaczymy co tam masz i wtedy postanowimy! - wykrzyczał i do niej doskoczył.
Skamieniała ze strachu i wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Gdy poruszył ręką skuliła się w oczekiwaniu na cios. Zamarł. Osunęła się po ścianie, głowę schowała w kolanach. Jej ciałem wstrząsały dreszcze.
  • Weronika... - odezwał się klękając przy niej. - Myślałaś, że chcę cię uderzyć?
Odpowiedziało mu tylko głośne pociągnięcie nosem.
  • Ktoś cię bił? - zapytał i zbladł, gdy usłyszał głośniejsze łkanie.
Nie wiedział, co zrobić, jak przeprosić, kolejny raz, więc wyszedł mocno trzaskając drzwiami.

2 komentarze:

  1. Witam cie serdecznie, zostawilas na moim blogu link wiec postanowilam zajrzec. Piszesz ciekawie, fabula zdaje sie byc naprawde interesujaca. Juz po tym trzecim rozdziale znienawidzilam Daniela. Kobieciarz z niego, do tego arogancki i bezczelny.
    Jedtem bardzo ciekawa co bedzie dalej miedzy nimi, wedlug mnie Weronika powinna zrezygnowac z tej pracy i odciac sie od Daniela.
    Poza tym duzy plus za to ze akcja dzieje sie w Polsce i sa polskie imiona:)
    pozdrawiam i xapraszam do siebie, mile widziana twoja opinia
    www.nim-ci-zaufam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcesz mnie doprowadzić do zawału! Ja nie mogę czytać takich rzeczy, bo dostaję białej gorączki. Nienawidzę go, nie obchodzi mnie, co mu jakaś piczka zrobila, ale go absolutnie nienawidzę, nic nie daje mu prawa do traktowania innych ludzi w ten sposob! Ani to, ze jest szefem, ani to ze jest dupkiem, zranionym nie zranionym! Jak bym takiego typa dorwała w swoje pazury to bym chyba potargała!
    Ekhem, pięknie piszesz, wzbudzasz niesamowite emocje a przy okazji wszystko jest spójne i logiczne. Awww... ;3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy